W dniach 11-12 czerwca, w Karpaczu, odbyły się Otwarte Mistrzostwa Europy Wschodniej w Inline Alpine. O zawodach, dyscyplinie i ciekawostkach z nią związanych, rozmawiamy z Marcinem Kapuścińskim, organizatorem Mistrzostw Polski i wspomnianych już, Otwartych Mistrzostw Europy Wschodniej w inline alpine.

988749_10209096427432991_61365554290152795_n

W miniony weekend odbyły się zawody. Jaka była ranga tego wydarzenia?

Zarówno w sobotę, jak i niedzielę były to zawody w randze World Ranking Race. Pierwszy dzień to Polish Open, będące dla polskich zawodników jednocześnie mistrzostwami kraju. W niedzielę odbyło się East Euro Open, czyli pierwsze Mistrzostwa Europy Wschodniej. Podkreślam „pierwsze”, bo chcemy, żeby impreza była cykliczna. EEO 2017 już widnieje w przyszłorocznym kalendarzu Międzynarodowej Federacji Sportów Wrotkarskich.

Ile czasu zajęło przygotowanie imprezy i jak w ogóle doszło do tego, że Polska została gospodarzem zawodów?

Odwrócę kolejność i zacznę od odpowiedzi na to drugie pytanie. Utworzyliśmy Kadrę Polski ponad rok temu, niedawno minęła rocznica naszego debiutu w Pucharze Świata, ale w ciągłym, roboczym kontakcie z kierownictwem FIRS jestem od 2 lat. Od tego czasu, poprzez relacje formalne i nieformalne, zabiegałem o powierzenie Polski organizacji punktowanych zawodów. Już w połowie zeszłego sezonu dostałem od kierownictwa FIRS jednoznaczny sygnał: w 2016 roku odbędą się w Polsce zawody w randze World Ranking Race. Na pewno taka propozycja nie padłaby, gdybyśmy nie byli tak aktywni jako Reprezentacji Polski. To właśnie siłami naszych zawodników od 2 lat budujemy pozycję potencjalnego gospodarza międzynarodowych zawodów. Wszyscy podkreślają nie tylko naszą liczebność, ale też fantastyczny potencjał i coraz lepsze wyniki.

Jeśli chodzi o czas przygotowywania imprezy, myślę, że można mówić o czterech miesiącach pracy. Co prawda, East Euro Open zostało oficjalnie wpisane do kalendarza międzynarodowych zawodów już w październiku 2015, ale przygotowaniem wyścigów mogłem zająć się wraz ze spłynięciem śniegu. Powód jest prozaiczny: w zimę jestem dostępny tylko dla moich kursantów i klientów, ponieważ organizuję szkolenia narciarskie oraz prowadzę serwis narciarski.

Dlaczego właśnie Karpacz?

Ponieważ nie są to jeszcze zawody Pucharu Świata, a „tylko” WR, należało uczynić wszystko, aby zachęcić naszych sąsiadów – a szczególnie Czechów i Słowaków – do przyjazdu do Polski. Nie da się ukryć, że Karpacz jest dla nich idealny lokalizacyjnie. Ponadto, władzom Karpacza zależy na byciu gospodarzem fajnych, nietuzinkowych imprez sportowych. Nie raz gościli na deptaku chociażby głośną inicjtywę Everyboard Festival. A propos deptaka: od samego początku burmistrz, pan Radosław Jęcek, sugerował właśnie ul. Konstytucji 3 Maja, ponieważ chciał, aby zawodnicy ścigali się w samym sercu tego urokliwego miasteczka.

Ile osób było zaangażowanych w przygotowanie East Euro Open?

Ok. 30, jeśli liczyć również osoby, które nie mogły być z nami podczas imprezy, ale angażowały się w przygotowanie wydarzenia.

Jaki był odbiór zawodów oraz samego Karpacza przez reprezentacje innych krajów?

Podczas moich rozmów z koleżankami i kolegami z innych krajów często padało określenia „real urban race”, co świadczy o tym, że zawodnicy odebrali charakter wyścigów w Karpaczu jako wyraźne nawiązanie do miejskich korzeni dyscypliny inline alpine. Od samego początku wyścigi rolkarzy alpejskich – jako ciekawostka – towarzyszyły miejskim festynom. W ten sposób organizatorzy mogli liczyć na duże grupy widzów; nam oczywiście chodziło o to samo. A startującym doping ze strony turystów, którzy po kilku minutach stawali się kibicami inline alpine, dodawał skrzydeł. Często bowiem nasza dyscyplina jest zbyt niszowa, abyśmy mogli liczyć na to, że zgromadzimy tłumy, gotowe skandować nasze nazwiska na asfalcie oddalonym wiele kilometrów od miasta. Zawodnicy, oprócz niewątpliwego uroku Karpacza, podkreślali bardzo dobrą organizację, możliwość korzystania z nieodpłatnego noclegu w sali gimnastycznej oraz to, że mogli potrenować na trasie zawodów dzień przed wyścigiem. Czymś, co ewidentnie pomogło niektórym w podjęciu decyzji o przyjeździe na East Euro Open, był też przejrzysty podział na kategorie wiekowe i wizja „pudła” nawet dla najmłodszych startujących.

Zgłosiliście zawody jako projekt crowdfundingowy na stronie wspieram.to. Czy zebraliście potrzebną kwotę?

Tak! W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim, którzy uwierzyli w to, że zawody okażą się sukcesem i zasilili nasz projekt swoją, większą lub mniejszą, krwawicą. A ludzie wpłacali bardzo różne kwoty: od 1 zł aż do 1000 zł. Zebrane środki przeznaczyliśmy na część kosztów związanych z organizacją East Euro Open. Nie dopięlibyśmy budżetu, gdyby drugie tyle (w formie realnych pieniędzy, ale też niekiedy w formie pokrycia niektórych kosztów) nie pochodziło od sponsorów. I tu dziękuję firmom: Transition Technologies, Transition Technologies Managed Services, Adform, Cloud Technologies, Ortopedika, hotel Dziki Potok, Skates4U.pl. Ogromne wsparcie zapewniły nam też kluby Alpino (pomiar czasu) oraz Śnieżka Karpacz (wolontariat, sędziowie bramkowi).

Sport jest widowiskowy, ale upadki należą do bolesnych. Czy punkt medyczny często musiał w Karpaczu interweniować?

Oprócz bolesnego upadku jednej z zawodniczek na kość ogonową (tuż za metą), nie było właściwie żadnych nieprzyjemnych zdarzeń, więc ratownicy medyczni byli najbardziej nudzącymi się uczestnikami zawodów. Zabezpieczeniu oraz bezpiecznemu ustawieniu trasy poświęciliśmy dużo czasu, ale też mieliśmy szczęście do pogody. Nie padało, a na deszczu tych upadków jest znacznie więcej.

Jak na tle tych najlepszych wypadli Polacy?

Bardzo dobrze, choć oczywiście są kategorie wiekowe, w których przyjezdni okazali się poza zasięgiem. Bezkonkurencyjna była Gabriela Kudelaskova z Czech, która jeździ teraz w pierwszej trójce Pucharu Świata. Za to już jej rodak, Jan Möller (również światowy top), w niedzielę musiał uznać wyższość naszego Antka Zalewskiego. I o ile w najmłodszych kategoriach prym wiedli Łotysze, to w juniorach bywało różnie – w Karpaczu Polacy stawali na wszystkich stopniach podiom. Podsumowując, zawodnicy z Polski zaprezentowali się jak na gospodarzy przystało. Najbardziej perspektywiczni zostali uhonorowani powołaniem do Reprezentacji Polski na zawody Pucharu Czech i Pucharu Świata w Turnovie.

Tu może kilka słów o naszej reprezentacji. Jesteś jej koordynatorem oraz kapitanem. Powiedz, ile liczy zawodniczek i zawodników oraz jakie są zasady powoływania do Kadry?

Staram się, aby reprezentacja Polski była tak liczna, jak duży jest limit krajowy na dane zawody. W moim odczuciu jest niezwykle ważne, aby oprócz rolkarzy, którzy jadą zdobywać realne punkty, pojawiała się na czeskich, słowackich czy niemieckich rampach młodzież, która w tym roku jeszcze może nie wróci z medalami, ale zdobędzie niezbędne doświadczenie. Obserwuję też efekt „katalizatora”: środowisko inline alpine (klub, region), z którego wywodzi się wracający z międzynarodowych zawodów debiutant, dostaje silny impuls do rozwoju. Myślę, że w dalszym horyzoncie czasowym zaprocentuje to bardziej niż nam się wydaje. Pod tym kątem napisaliśmy pod koniec zeszłego sezonu wytyczne powoływania do kadry. Narzucone przez FIRS limity, w zależności od rangi, to 10 (kobiet) + 10 (mężczyzn) (Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Świata) oraz 15+15 (Puchar Świata). Zawody w randze WR Race są nielimitowane, stąd nasze starania o to, żeby jak najwięcej klubów miało zawodników z licencjami (polską i międzynarodową). Pierwszeństwo powoływania do Kadry mają posiadacze najlepszych międzynarodowych punktów. W drugiej kolejności brani są pod uwagę ci, którzy brylują w zawodach krajowych. Blokujemy kilka miejsc dla juniorów, bo za kilka lat to oni będą stanowić o sile naszej kadry. Na szczególne okazje – choć na razie nam się nie zdarzyło – zostawiamy sobie po 1 dzikiej karcie (żeńską i męską). Nie ukrywam, że o ile rywalizacja u panów jest w tej chwili bardzo duża, to mamy kłopot z dziewczętami. Jest ich znacznie mniej i nie zdarzyło mi się jeszcze nawet zbliżyć do limitu zgłaszanych zawodniczek. Na reprezentacyjnym poziomie jeździ raptem 7 dziewczyn. Oczywiście, inna sprawa, że ogromnie cieszą ich postępy i coraz lepsze wyniki. Dziewczyny, jeździcie inline alpine!

Czuć w twoim głosie lekkie niespełnienie… Czy to aktualnie jedyny problem kadry? Czy tych brakujących elementów układanki jest więcej?

Pod koniec zeszłego sezonu ustaliliśmy w Komisji Inline Alpine priorytety na ten sezon. Praktycznie wszystkie cele udało nam się zrealizować, z wyjątkiem jednego: dołączenia do Kadry 4-5 nazwisk narciarskich. Osobiście uważam, że kariera wrotkarza alpejskiego jest idealnym przedłużeniem kariery narciarza zjazdowego. Nieprzerwanie rozmawiam na ten temat z ok. 10 osobami, wśród których są i takie, które już jeździły chociażby w Warszawskiej Lidze Inline Alpine. Mam nadzieję, że straciliśmy te osoby tylko na chwilę, a renomowane, „zimowe” nazwiska w reprezentacyjnym, rolkarskim dresie, to tylko kwestia czasu.

Czy po sukcesie, jakim niewątpliwie okazały się zawody w Karpaczy, planujecie jeszcze imprezy inline alpine w tym sezonie?

Od początku zakładaliśmy, że się uda, więc to nie jest tak, że sukces East Euro Open jakoś specjalnie wpłynie na kształt tegorocznego kalendarza startowego. Sezon jest dość precyzyjnie zaplanowany. Jako organizator imprez na szczeblu krajowym i lokalnym mam w tym roku jeszcze dwa duże wyzwania. Pierwsze, to – jak co roku – przeprowadzenie Warszawskiej Ligi Inline Alpine – zawodnikom pozostało jeszcze 7 startów. Drugie, to organizacja Mistrzostw Polski w slalomie gigancie, które to odbędą się na Górze Żar, przy wsparciu klubu Alpino. Jeśli mowa o imprezach inline alpine, to warto również wspomnieć o lokalnych inicjatywach, które dzięki zaangażowaniu pasjonatów świetnie się rozwijają i pchają dyscyplinę do przodu: Poznańska Liga Inline Alpine, Wrocławska Liga Inline Alpine oraz serie treningów i pokazów, organizowanych przez takie osoby jak Szymon Kobiałka (małopolskie), czy Jacek Szostak (świętokrzyskie), chociażby przy okazji akcji Czyste Tatry. Impreza Czyste Tatry, podczas której przeprowadzimy pokaz inline alpine slalomu, odbędzie się na zakopiańskiej Równi Krupowej w dniach 1-2 lipca 2016. Jeśli zaś chodzi o międzynarodowe zawody, już rozpoczynamy przygotowania do sezonu 2017.

Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów w rozwoju tej ciekawej dyscypliny. Ze swojej strony, zachęcamy wszystkich miłośników narciarstwa do spróbowania swoich sił w tym sporcie.

 

Wyniki zawodów i obszerna relacja znajduje się TUTAJ